Długo się
zastanawiałam, zanim to napisałam. Nie jest mi łatwo. Ale sprawa dotyczy nie
tylko mnie osobiście, i nie mogę o tym miłczeć.
Kilka dni temu
wieczorem po pracy wpadłam do kawiarni na kolację. Był to czas zniżek, kiedy
każdy może sobie pozwolić na taką przyjemność. Podchodzi więc do mnie bardzo
pijany bezdomny pan. Mam w uszach słuchawki, nie słyszę, co
do mnie mówi, ale nie życzę sobie rozmawiać z pijanym, macham ręką i mówię
krótko „nie”kilkukrotnie, po czym dodaję „Proszę odejść, bo zawołam policję”.
Pan odchodzi, siada z tylu, jestem odwrócona plecami do niego i jego
towarzysza, również bardzo pijanego. Zaczynają do mnie krzyczeć „Ukrainko,
wracaj do swojego Lwowa! Tam jesz, a nie tu, w naszej Polsce!” Nie reaguję. To
mnie nie dotyczy. Nie jestem Ukrainką, nie jestem ze Lwowa. Ale z drugiej
strony czy Lwów nie jest polskim miastem? Zastanawia mnie, co muszą czuć
Ukraińci, mieszkając i ciężko pracując w Polce. Tak, w obcym kraju, ale czyżby
Polacy nie wyjeżdżali do innych krajów w poszukiwaniu lepszego życia?! A tym
czasem pijacy dalej (do mnie): „To Ukraińców wina, że jesteśmy bezrobotni!
Przyjechali tu do naszej Polski, do naszego kraju, i chcą zrobić Ukrainę z
Polski! Zabierają nam pracę i jedzenie, nam Polakom!”……… Nie zareagowałam, bo
nie muszę. Nie dotyczy mnie to. Szkoda tylko, że pijacy szukają winnych. Nie
mają pracy, to ktoś musi być winny, ba, Ukraińcy winni! Szkoda, że nie ma
rozumienia tego, że, przyjezdżająć do Polski, każdy obcokrajowiec wspiera
gospodarkę tego kraju. Rola Ukraińców w Polsce jest teraz ogromna, ale
większość przedstawicieli tej narodowości nie mają łatwo, muszą pracować z rana
do wieczora, wykonująć ciężką pracę, której raczej nie chcą wykonywać
miejscowi. Jestem Polką, i chcę o tym mówić w imieniu każdej osoby pochodzenia
polskiego, urodzonej W Ukrainie czy w Mołdawii. Niestety na tej pięknej polskiej
ziemi, z którą tak wiele mnie wiąży, mieszka nietolerancyjne społeczeństwo. Dodam, że pracownicy wezwali ochronę, bo nie słyszeć pijanych krzyków. Ale to i tak nie zmienia niczego.
Przypomniała mi się jeszcze jedna Pani, przypadkowo spotkana na ulicy z dwa
lata temu, która o coś mnie zapytała, a potem zaczęła krzyczeć: „Wracaj do
Rosji! Do Rosji!”-jedynie dlatego, że nie spodobał się jej mój akcent.
Olga Diacova-Sosnowska