Żyjąc teraz w Polsce, próbuję odnaleźć dalszą rodzinę po
linii Sosnowskich. Jest to bardzo ważne dla mojej mamy i dla mnie, ponieważ w
czasie represji stalinowskich utracono wszelkie kontakty z krewnymi, którzy
pozostali w Polsce. Utracono związek z kulturą polską, ale nie z krajem. Od lat
marzyłam odwiedzić Polskę. Stało się tak, że tu zamieszkałam. Ukończyłam studia
w Polsce, pracuję w zawodzie nauczycielskim. Teraz marzy mi się jedynie
odzyskanie pokoju zewnętrznego…
W Odessie poznałam
babcię Ludmiłę, kuzynkę mojego dziadka. Miała wtedy 72 łata. Nigdy do niej nie mówiliśmy „Ludmiła”, tylko „babcia Lusja”. Była to bardzo niezwykła
kobieta, mądra i dumna, o niezwykłej urodzie. Niestety nie posiadam jej zdjęć.
Pamiętam ją bardziej z głosu, niż z wygładu.
Oto jej słowa: Mój tata został rozstrzelany. Zostałam
sama. Nie miałam nawet pewności, czy przeżyję kolejny dzień. Byłam młoda i
ładna, byłam córką „bez ojca”, córką represjonowanego, „córką wroga
państwowego”. Bałam się ścigania. Uciekłam do Kijowa. Tam chowałam się w
piwnicy, która stała moim domem. Codziennie mieszkańcy przynosili mi posiłki oraz wodę, która marzła, stając się kawałkiem lodu. Rano
używałam go do mycia (śmiech). Dzięki tym ludziom przeżyłam“.
To wszystko,
co zostało w mojej pamięci. Wiemy, że ojciec babci Lusi został
zrehabilitowany, ale formalnie nić to nie zmieniło. Dlatego ciężko było jej znaleźć
pracę, a wcześniej nawet przeżyć.
Podobnie ojciec Ludmiły miał na imię Antoni, ale tego
nikt nie wie. Moja mama szukała kiedyś informacji na Internecie. Z tego, co
udało się jej znaleźć, wynikało, iż 3 braci rozstrzelano jako polskich
szpiegów: Pawła, Antoniego oraz Józefa. Według oficjalnych danych, braci było
czworo: Paweł, Józef, Ivan (Jan?) oraz Leon. Minął rok od tej publikacji. Mój
kuzyn Mikołaj też wstał na drodze poszukiwań. Znalazł archiwa, znalazł akty
oskarżenia, akty urodzenia… Między innymi trafił na imię„Leon”.
- Leon Sosnowski? Nigdy nie słyszałam.
-Leontij Ivanovici. Podobnie brat Pawła… (Również
zapisany jako Ivanovici).
Miał córkę. „Ю.Л.”(Ju.L.)Sosnowską.
-Może Ludmilę? Bo nazywała się Lusja… Pamiętam ją.
-Znalazłem… Julia Leontievna. Jej mąż nazywał się Anton
Mitkewicz.
-Czyżby nasza babcia Lusja i tajemnicza Julia – to jedna
i ta sama kobieta?!.
W taki właśnie sposób dowiedzieliśmy, że nawet imiona z
tych czasów nie zawsze zachowywały się… Julia chowała się w piwnicy przez co najmniej
kilka lat. To nic dziwnego, że zmieniła (czy też formalnie?) swoje imię. Imię
jej męża było mi znano, dlatego pomyłka w tym przypadku jest wykluczona. Niżej
przedstawiam Państwu dokument dot.oskarzenia oraz rehabilitacji Leona
Sosnowskiego. Moje poprzednie opowiadanie w More Maiorum zawierało taki sam akt
dot.Pawła Sosnowskiego, którego prawnuczką jestem. Oto więc akt rehabilitujący
pośmiertnie kolejnego z braci Sosnowskich. Najważniejsze słowa tego dokumentu: "Zrehabilitowano pośmiertnie w związku z brakiem dowodów zdrady państwa".
Olga Diacova-Sosnowska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz